sobota, 15 października 2011

mój 6 zmysł

mam gigantyczny brzuch, który zasłania mi cały świat
i nie za bardzo mogę dżwigać swoj własny ciężki instrument
całkiem nie rozumiem czemu nie poszłam na coś lżejszego:)
no ale przejdżmy do rzeczy...
jechałam  autem z kierowcą gburem, który to wysadził mnie w miejscu
gdzie nie jeżdżą autobusy
i tam miał mnie odebrać mój mąż
niestety jak juz wysiadłam jego telefon był poza zasiegiem
nie wiedząc co zrobic zadzwoniłam  po kumpla
(no bo chodzenie z 10kg na plecach i z 10kg na brzuchu nie należy do najprostszych rzeczy)
ktory siedział i tak w domu (a mieszka bardzo blisko)
i ten mnie zgarnął z tego pustkowia i zawiózł do domu...
jak sie później okazało komórka męża się zawiesiła...
wieczorem zadzwoniła żona kumpla
a ja od razu zaczełam zachwalać jej męża jak to mi życie uratował na odludziu
okazało się że chwile wczesniej ona musiała biec na autobus
bo jej, spoznionej do pracy mąż nie chcial zawieźć autem
no i co?
rozpętałam 3 wojnę światową
zupełnie przez przypadek....
kolezanka do męża się juz nie odzywa
a on jest wsciekly na mnie ze wypaplalam...
aaaaaajjjjjj

czwartek, 15 września 2011

bluzka jest OK

spotkałam dwie koleżanki
powiedziałam do jednej:
"ale masz piękną spodnicę"
druga do mnie
"a co ja mam ładnego?'
i tym mnie zagięła
zlookałam ją z góry na dół w poszukiwaniu czegoś co można by uznać za ładne
i nic....
zielona niemodna spódnica, różowa bluzka nałożona na jakąś czarną, straszne okulary, paskudne kolczyki,  sandały z wielkimi ćwiekami przyprowadziły mnie aż o mdłości....

nastąpiła niezręczna cisza....
komsternacja....

zaczęłam gorączkowo myśleć co zrobić
aż w konću po kilku minutach

"nie no bluzka jest OK"

niestety nie uratowało to mojej spalonej pozycji....

na przyszłość muszę sie nauczyć na pamięć jakiejś odpowiedzi ratującej mnie z opresji

czwartek, 8 września 2011

piaskownica

młode matki przyglądają się swoim córeczkom
jak bawią się w piaskownicy
nagle do dziewczynek podchodzi mały chłopczyk
wali pięściami w rant piaskownicy i krzyczy:
"kurwa, dwie pizdy w kuchni, a nie ma co jeść"
szok :)
ciekawa jestem tatusia owego malca:)

antyintuicja

moja antyintucja polega na tym że:
podaje ręke osobie która jak sie póżniej okazuje nie ma ręki
pytam sie młodej matki kto karmi dziecko a póżniej dowiaduje sie
ze przeszla depresje poporodową bo dziecko miało problemy z piciem z piersi
a już hitem są moje żarciki o dobrej pracy przy ludziach z depresją
nie mogących znaleźć pracy
nie ważne jak
ale zawsze trafie....

paryż

W paryżu największą frajde dostarczył mi TARG
u nas takich niestety nie ma:((((
biegałam jak szalona
krewetki, małże św. Jakuba, mule, ostrygi, kraby ajjjjjjj
nie mówiąc już nic o SERACH
nakupowałam tego i miałam z tym wracać prędko do domu
ale kumpel zaciągnał nas na lekcję tanga....
no wiec jechalam z tym wszystkim przez pół paryża...
w szkole tanga nie podejzewajacy jakis komplikacji instruktorzy użyczyli mi nawet lodowki
i to byl ich blad
troszke pocieklo...
po tangu znowu
metro
i domek
i znowyu lodowka
jak wyjelam moje przysmaki zeby je upichcic
okazalo sie ze cala lodowka zalana jest morska smierdzaca mazią
stwierdzilam ze umyje i bedzie po sprawie
nic nie podejrzewając przygotowalam obiadek
maz z wielkim wstretem pomogl mi wydłubywać mieso z kraba
a dodam ze było to nie małym wyczynem bo kumpel nie miał nawet młotka w mieszkaniu
jadłam niestety już tylko ja a moj maz z obrzydzeniem mi sie przygladal
potem wszystko umylam
i okazalo sie
ze nic to nie pomoglo
doslownie WSZYTKO
mialo rybi zapach
cala kuchnia
lodowka
deski
koszmar
myłam i myłam
codziennie do wyjazdu
w rezultacie my wyjechaliśmy a zapach pozostał:((((
mam nadzieje ze ten kolega nie podrzuci nam kiedyś zepsutego jajka do domu....

środa, 7 września 2011

teściowa

teściowa pewnego dnia pożaliła mi się
że dziewczyna jej drugiego syna się do niej nie odzywa
dodała ze do babci czasem coś powie...
ja chciałam oczywiście ją pocieszyć i palnęłam
"no bo babcia jest taką otwartą i ciepła osobą"
efekt mojej wypowiedzi był oczywiście odwrotny niż zamierzony
o rety
mam nadzieje ze moja synowa mnie nie będzie tak pocieszać:)

co mnie kręci

nie spodziewałam się
że będę w stanie polubić śpiewanie refrenu pod dźwiękiem......

ciąża

ciąża tak mnie zaskoczyła, że zaniemówiłam dosłownie
dopiero co odzyskałam mowę i znów zaczynam sypać moimi tekstami
trafionymi zawsze prosto w czyjś życiowy problem.....
czyli moja antyintuicja odżyła znów...

środa, 25 maja 2011

piękne panienki

przeurocza, acz rozbrykana córeczka mojej sister
pewnego dnia w rączkach 3mała małą karteczkę
jej mamę przed wejściem do przedszkola natchnęło żeby zobaczyć
co jej j. zamierza zanieść do środka
poprosiła żeby j. pokazała co tam ma
niestety j. stanowczo odmówiła, jeszcze bardziej miętosząc w rączkach ową karteczkę
po małej szarpaninie sister wreszcie udało się ją przechwycić
i
szok
karteczka okazała się reklamą domu publicznego z porozbieranymi panienkami
j. po odebraniu z pretensją i rozżaleniem w glosie:
mamo ale oddasz mi moje śliczne panienki
moją sister z lekka zatkało
dodam tylko że przedszkole jest prowadzone przez siostry zakonne:)
i ciekawa jestem co by było gdyby:)

wegetarianka z przymusu

kto by pomyślał...
ja - najbardziej mięsożerna osoba z całej rodziny
obgryzająca kości i uwielbiająca golonkę
nie mogę ostatnio zbytnio patrzeć na mięsko
zajadam się szparagami, szpinakiem i owocami
jakiś kosmos dosłownie:)

przypadek roku

tak mnie mój ostatni przypadek zamurował, że nie mogłam nic napisać
jeszcze nadal nie mogę uwieżyć
bo w tym roku chciałam odmienić całe swoje życie
może znalezć inną pracę lub się bardziej poświecić obecnej....
miałam schudnąć (wiem jestem monotematyczna)
i co???
i oczywiście nici z tego
bo odkryłam, że jestem w ciązy
moje życie na pewno się zmieni, ale nie tak
jak to planowałam...
bycie matką mnie mocno przeraża......
koniec mojego ciągłego latania:(((
ale jeśli chodzi o moje popełnianie gaf to to się chyba nigdy nie zmieni:)

środa, 6 kwietnia 2011

kóltura

jabuszko popite kawą z mlekiem
takie pomysły mogę mieć tylko ja
zastanawiam się tylko czemu przychodzą mi one do głowy w ważne dni
grałam akurat koncert
na przeciwko mnie siedziała cała smietanka mojego miasta
a ja
miałam ochotę bekać
gorzej ja nie miałam ochoty
ja miałam potrzebę
całe 2 godziny modliłam się zeby mi sie nie wyrwało
ale był by wstyd....
na szczęcie dałam rade z gorszym skutkiem dla muzyki
bo ciężko mi sie było na niej skupić:)

goła i wesoła

mieszkam na parterze i koło mojego okna przechodzi codziennie dziki tłum ludzi
mam rolety antywłamaniowe, które ponieważ nic nie mam, chronią mnie jedynie przed gapiami
święcie przekonana ze mój mąż je pozasłaniał
jak mnie pan Bóg stworzył biegałam po domu
bo prysznic mam bardzo dziwnie usytuowany w niby łazience...
dopiero po jakimś czasie odkryłam że wszystko widać...
wściekła na męża zaczełam mu wygrażać
a on do mnie
2:1
lol

rysa

moje żarciki zazwyczaj są nie na miejscu i śmiesza tylko mnie
moja psiapsiółka przchodziła koło krzesła na którym znajdował sie instrument
nie dotkneła go nawet
a druga koleżanka akurat zauważyła pyłek na tymże instrumencie a ponieważ lubi wszystkie pyłki zdejmować to nachyliła sie nad tymże instrumentem i dotkneła go palcem
oczywiście ni stąd ni z owąd znalazl sie zaraz własciciel instrumentu
i z przerażeniem zapytał czy coś się stało
a ja bez namysłu zażartowałam
"spadł nam ale juz go poniosłyśmy"
mina instrumentalisty nie do opisania, blada, sina, przerazona
szybko sprostowałam
widać nie poskutkowało bo
po jakims czasie wlasciciel instrumentu podchodzi do mnie i mowi
ja nie bede teraz wyciagal konsekwencji ale na moim instrumencie jest rysa a nie bylo jej wczesniej
na nic sie zdaly moje zapewnienia i koles z mina obrazonego 4 latka wyszedl
morał z tego taki:
nie żartuj więcej....

piątek, 18 marca 2011

kasia pali

typowy wieczór
rodzice oglądają wiadomości
a Kasia przygotowana do snu ogląda książeczki w swoim pokoju
nagle kasia przybiega do dużego pokoju i krzyczy
kasia pali
mama:  kasia idź sobie zapal tą lampkę sama
kasia wybiega ale po chwili wraca krzycząc:
kasia pali
mama do taty: no idź jej zapal tą lampkę bo chyba nie umie zapalić
tata od niechcenia oderwał się od oglądania i poszedł za Kasią...
po chwili krzyczy:
pożar
mama zerwała się
biegnie do pokoju Kasi i widzi strzelający płomieniami kosz wiklinowy, który zaczyna atakować firanki
tata wybiegł...jak się potem ukazało szukać konewki
mama  gasiła pożar czym się dało a na koniec przybiegł tata z dużą zielona konewka
udało się:)
po Kasi zabawach z zapałkami została czarna dziura wypalona w parkiecie
i zapach spalenizny wyczuwalny w całym domu przez kolejny miesiąc

szczyt glupoty

idzie wiosna
jak co roku wpadam w panikę
oczywiście po zimie pojawiło się kilka nowych kilogramów mojej cudownej niechcianej
kolekcji tkanki tłuszczowej
jednym słowem masakra
jak wiele polek i nie tylko swoje smutki postawiłam ubić na zajęciach ruchowych
3 dni biegałam, jeździłam konno i fikałam koziołki
oczywiście bez przesady ale jak na mnie to i tak umierałam...
i co???
oczywiście na sam koniec podjechałam do wroga wszelkich diet i żołądka
a mianowicie mcdonalda
i co???
i trwa nowa durna promocja....
ajjjjjj
moje wysiłki zakończyły sie zestawem dla przyjaciela
mimo ze byłam sama i w duchu liczyłam ze pani sie zorientuje i powie ze nie możne mi sprzedać
ale nie!!!!
no i jak to sie odchudzać???
powinny byc nadawane jakieś antyreklamy fastfooda:(((
wielkie bilbordy na każdym budynku:(((

czwartek, 10 marca 2011

kwiatki placki

tort
nie znoszę piec ciast
ale czego się nie zrobi dla siostry i to jeszcze jak ładnie prosi:)
no więc postanowiłam zrealizować jej marzenie i upiec tort czekoladowy
oraz udekorować go lukrem plastycznym, bo przecież na youtube to takie proste
tort wyszedł jako tako, oprócz tego że z mojej kuchni zrobił sajgon
natomiast lukier plastyczy wcale nie był plastyczny
a ulepienie z nigo różyczek było awykonalne
próbowałam setki razy....
w końcu w akcie desperacji ulepiłam placki
połaczyłam je na kształt kwiatków.....wyszły placko kwiatki
najgorsze jest to że jutro muszę zaprezentować swoje dzieło
bandzie florystek z moją mega utalentowaną platycznie siostrą na czele:)
będzie bosko
do kuchni nie zaglądam, może to się do jutra jakoś samo posprząta....

niedziela, 6 marca 2011

pyszne lody

niedziela
postanowiłam stanąć na wysokości zadania i do pysznego obiadu przygotować również deser
cel: lody wiśniowe
wszystko byłoby piękne
postępowałam zgodnie z przepisem j.oliviera
mieszam
kolor obłędny
smakuje
i tu nagle....
lody o smaku wisni z solą i czosnkiem
koszmar
okazalo sie że moj jogurt bałkanski okazał sie przysmakiem tureckim....

wtorek, 15 lutego 2011

4latka kontra babcia

4latka: babciu dasz mi pooglądać minimini
babcia: nie
4latka: ale babciu proszę, bo ja bardzo chcę
babcia: a ja chcę na księżyc
4latka całkiem poważnie: babciu a masz stój kosmonautowy?
babcia już nic nie powiedziała tylko zazgrzytała zębami:)

czwartek, 10 lutego 2011

mamy i ich cudowne dzieci

wszem i obec wiadomo, ze mamy uważają swoje dzieci za:
najmądrzejsze, najzdolniejsze, najszybsze, naj naj naj wszystko:)
ja tez to oczywiście wiem:)
ale pewnego razu pewna mama opowiada mi z przejęciem:
moja córeczka tak szybko rośnie że muszę jej kupować dużo większe ubranka niż jest to napisane na metce
a ja sobie zażartowałam: wysoka jak brzoza, głupia jak koza
szkoda ze tylko mi bylo do smiechu
ludzie dookola zamarli ze strachu
na szczescie szanowna mama okazala sie calkiem opanowana i
nie zjadla mnie żywcem

czwartek, 3 lutego 2011

kasia dziwny przypadek

kasia idąc z mamą ze szkoły napotkała na swojej drodze zaspę śnieżną
każdy normalny podnosi nogi do góry i stara się jakoś przejść
kasia nie
w swojej niekonwencjonalności brzuchem położyła sie na zaspie i zaprotestowała pokonywania przeszkody
mina mamy
nie do opisania
co gorsza 30kg trzeba było podnosić i przenosić nad zaspą
co już wcale nie było takie proste i przyjemne:)
a dodam że kasia wcale nie jest rozpieszczona tylko ma inne pojmowanie świata

akwarium

uwielbiam wstrząsać butelką
może powinnam zostać barmanem
kupuje zawsze wodę niegazowaną
jak zwykle bawiłam się butelką swojej wody mineralnej

otworzyłam ją
 i
miałam wielką tryskającą fontannę

dodam że prowadziłam samochód, nie mogłam już tego zakręcić i bynajmniej nie był to upalny dzień
widocznie pani sprzedawczyni  pomyliła się woda gazowana z niegazowaną

zamki

nie ma to jak zimą umyć samochód...
a pózniej wchodzić do niego 2 tygodnie bagażnikiem....
i przeklinać swoje mądre pomysły

wreszcie ktoś pokazał jak się gra

takie zdanie wykrzyczałam w wielkiej euforii po niesamowitym recitalu jednego muzyka swojemu pedagogowi prosto w nos na oczach  całej widowni
jego mina
bezcenna
moje późniejsze zawstydzenie również bezcenne....